artykuły św. męcz. arch. Grzegorza
O moich studiach w Niemczech
2010-02-24
Mam nadzieję, że przyjaciele Misji jeszcze mnie pamiętają. Przed czterema laty, po wysłaniu mnie do Niemiec przez Jego Świątobliwość patriarchę Gruzji Ambrożego, spotkałem się tutaj z serdecznym przyjęciem ze strony doktora Lepsiusa.

Doktor Lepsius już na początku moich studiów przedstawił mnie przyjaciołom Misji. Obiecałam informować wszystkich o przebiegu moich studiów. Do dzisiaj nie mogłem jednak tego uczynić, bowiem studia i praca pochłaniały mnie całkowicie. Moje braki w wykształceniu były poza tym tak duże, iż musiałem cały czas dobrze wykorzystać. Obecnie, gdy mam już za sobą studia uniwersyteckie, mogę pokrótce opisać moje poczynania.

Po przybyciu do Niemiec uczyłem się w rodzinie sekretarza generalnego Schäffera języka niemieckiego, który był mi znany w małym stopniu. Po okresie pięciu miesięcy – mniej więcej w maju 1922 roku – zostałem przyjęty na wydział teologiczny Uniwersytetu w Berlinie i zdałem egzaminy z języka niemieckiego, gruzińskiego oraz hebrajskiego.
W Berlinie studiowałem trzy lata i wysłuchałem wykładów wszystkich wielkich przedstawicieli teologii niemieckiej. Miałem też początkowo zamiar bronić pracę magisterską u profesora Holla. Z jego inicjatywy miałem napisać pracę dotyczącą sławnego mnicha gruzińskiego Grzegorza Hagioryty (ze świętej Góry Atos), lecz pomimo mych intensywnych poszukiwań nie znalazłem żadnych dzieł gruzińskich na terenie Niemiec. Z Gruzji nie mogłem, oczywiście, niczego otrzymać.

Podczas semestru zimowego 1924-1925 dzięki poleceniu i pomocy lektora języka gruzińskiego z Uniwersytetu Berlińskiego, doktora Meckeleina, zwróciłem się do profesora Goussena w Bonn, który na tamtejszym uniwersytecie wykładał języki orientalne (gruziński, ormiański, etiopski, koptyjski i syryjski) oraz problematykę związaną z Kościołami orientalnymi.

Zająłem się pracą badawczą u profesora Goussena i ku mojej wielkiej radości stwierdziłem, iż posiada on nie tylko te materiały, które były mi potrzebne, lecz również takie, o których dotychczas w ogóle nie wiedziałem. Pisał do mnie: „Mam wszystkie książki, które są Panu potrzebne”. Poza tym sporządził dla mnie kompletną bibliografię. „Niestety, nie mogę Panu niczego przesłać – pisał – lecz mogę na własny koszt wykonać fotografie pojedynczych cennych dzieł i oddać je do Pańskiej dyspozycji”.

Ponieważ fotografowanie jest rzeczą kosztowną, zwłaszcza gdy chodzi o mniej więcej sto książek, postanowiłem – za radą doktora Lepsiusa i profesora Holla – udać się do Bonn w okresie ferii Bożego Narodzenia, aby przejrzeć wspaniałe zbiory profesora Goussena.

Profesor Goussen przyjął mnie bardzo przyjaźnie. Prawie cały czas spędzałem u niego i otrzymałem cenne wskazówki. W trakcie rozmów doszedłem do wniosku, że jest to właśnie ten człowiek, pod którego kierunkiem mógłbym prowadzić swoje prace badawcze. Byłem zaskoczony, jak doskonale jest zorientowany w całokształcie problematyki literatury i historii Gruzji, a poza tym posiada w swojej bibliotece dzieła w języku gruzińskim.

W czasie ferii skorzystałem z okazji i zapoznałem się z tymi dziełami. Lecz cóż można dokonać w ciągu czternastu dni?

Po powrocie do Poczdamu opisałem wyniki moich badań. Doktor Lepsius poradził mi, żebym w następnym semestrze rozpoczął studia w Bonn i przy okazji kontynuował rozpoczętą pracę.

Uczyniłem tak, jak mi radził, i mniej więcej w lecie miałem pracę prawie ukończoną. Rozrosła się jednak do rozmiarów, jakich wcześniej nie przewidziałem.

Po skończeniu pracy stwierdziłem jednak, że popełniłem błąd natury metodologicznej. Nie jest błędem wyodrębnienie jednego znaczącego przedstawiciela Kościoła gruzińskiego okresu jego rozkwitu zwłaszcza, że Kościół ten znany jest dość słabo. Powinienem jednak zacząć swą pracę od analizy początków monastycyzmu, aby udowodnić, jakie przyczyny spowodowały konkretne wydarzenia. W ten sposób powstały dwie prace: „Działalność Grzegorza Hagioryty” oraz „Historia monastycyzmu gruzińskiego od jego początków do roku 1065”.

Można postawić pytanie – nie bez racji – dlaczego właśnie tematem do analizy jest monastycyzm Kościoła i to Kościoła tak mało znanego, jak Kościół gruziński? Czy nie jest błędem rozpoczynanie prac badawczych właśnie od tego tematu?

Należy sobie jednak uzmysłowić znaczenie monastycyzmu w Kościołach wschodnich, także w gruzińskim. Monastycyzm nigdzie nie odegrał tak znaczącej roli, jak w krajach Wschodu, jak właśnie w Gruzji. Historia monastycyzmu jest zarazem historią misji, ponieważ mnisi – z własnej woli lub też nie – byli propagatorami Ewangelii. Historia monastycyzmu jest jednocześnie historią kultury, literatury i Kościoła.

Paradoksem jest, że ludzie, którzy pragnęli w samotności uciec od świata i ludzi, wpłynęli na rozwój Kościoła oraz stali się wielkimi postaciami historycznymi.

Praca jest obszerna i podzielona na cztery części: 1. Klasztory gruzińskie w Palestynie i na Synaju; 2. Monastycyzm gruziński w samej Gruzji (Trzynastu Ojców Syryjskich, św. Serafin, św. Hilarion, św. Grzegorz Chancdeli); 3. Monastycyzm gruziński na Atosie (św. Jan i św. Eutymiusz, św. Grzegorz Hagioryta); 4. Podsumowanie i wnioski.
Życiorysy świętych przedstawiłem częściowo we fragmentach, częściowo w wersji pełnej. Każda część poprzedzona jest krytycznym wstępem, tekst opatrzony moim komentarzem, a zakończenie zawiera wnioski i ogólne streszczenie.

Praca była gotowa w roku 1925. Pojechałem do profesora Schneidera w Wiesbaden, który przejrzał tekst niemiecki. Tam też miałem sposobność spotkać doktora Lepsiusa i ostatni raz z nim rozmawiać. Doktor Lepsius udawał się do Meranu. Pokazałem mu swoją pracę. Doktor chciał ją opublikować, a jednocześnie zasugerował mi temat następnej pracy, którą był bardzo zainteresowany, do czego jeszcze powrócę.

Doktor Lepsius poradził mi, bym pozostał w Bonn i z poparciem władz kościelnych mojej ojczyzny wystąpił o uzyskanie tytułu doktorskiego. Osobiście chciałem pozostać i pracować tak długo, jak to będzie konieczne, u profesora Goussena. Doktor Lepsius poparł zamiar pozostania w Niemczech jakiś czas po ukończeniu mojej pracy, celem opracowania drugiego tematu naukowego. Wtedy w Wiesbaden po raz ostatni widziałem doktora Lepsiusa i boli mnie, że nie dożył zakończenia moich studiów.

Egzamin ustny złożyłem 24 i 26 lutego. Praca – na prośbę seminarium orientalistycznego – została zrecenzowana przez profesora Holla z Berlina.

Praca ta jest ciągle w maszynopisie. Celem otrzymania dyplomu doktorskiego przynajmniej fragment pracy musi zostać opublikowany. W najbliższej przyszłości, po opublikowaniu pierwszej części pracy, zamierzam zająć się, zgodnie z sugestią doktora Lepsiusa, badaniem przyczyn podziału Kościoła gruzińskiego i ormiańskiego. Mam nadzieję, że praca ta będzie równocześnie spełnieniem woli moich Rodaków. Będę się starał być obiektywnym, ku zgodzie obu sąsiednich krajów (Gruzja i Armenia), których mieszkańcy z powodu różnych nieszczęść muszą szukać daleko po świecie swojego domu.

Pomysłów, jakie posuwał mi doktor Lepsius w trakcie moich czteroletnich studiów, nie da się omówić w jednym krótkim artykule. Jest to raczej program na całe życie, na które ogromny wpływ wywarł ten wszechstronny i pełen Bożej łaski człowiek.

Przetłumaczyła Grażyna Bakota