wystąpienia
Kazanie
2010-03-19
Prorok Ezechiel woła w imieniu Boga, że podzielony naród wybrany stanie się jednym ludem. Prosi Pana Zastępów, aby naród ten „stał się jednym w Twojej ręce”. Jest to archetypowy obraz losów Kościoła, który również błaga swego Pana o dar jedności. Ufni w miłosierdzie Boże ośmielamy się prosić dzisiaj o dar jedności, mając głębokie przekonanie, że to, co niemożliwe jest u ludzi, możliwe jest u Boga.
Bóg nie łamie naszej natury, nie kieruje się przemocą, ale mądrą pedagogią, przygotowując nas stopniowo do wielkiego daru jedności.

Kościół jest znakiem dla świata, wzorem idealnej jedności rozbitej przez grzech rodziny dzieci Bożych. Wszystko jest nasze, my zaś Chrystusa, a Chrystus Boga. Aby osiągnąć stan doskonałej jedności potrzebne jest nasze uświęcenie w prawdzie. To słowo Boże jest prawdą. Ono nas uświęca. Czy jednak na co dzień żyjemy słowem Bożym? Czy Bóg stanowi centrum naszego życia? Zapominamy o Nim, gdy nasze życie pełne jest sukcesów i radości. Spychamy Go na margines naszego życia, gdy zadawalamy swoje namiętności, jak król Dawid. Dzisiaj chrześcijanom potrzebny jest wielki wstrząs, który pozwoli im ujrzeć dramat świata, ludzkości rozbitej nie tylko pod względem religijnym, ale także pod każdym innym względem, pełnej wrogości i wzajemnej niechęci. Cóż robimy my, chrześcijanie, którzy mamy być „światłością świata”? Gdzie jest owa „światłość”, zagubiona w codziennych troskach i kłopotach, albo też radościach i sukcesach? Gdzie jest wzór dla świata? Gdzie jest nadzieja, że chrześcijaństwo ukaże światu jedność i pokój? Czy przypadkiem nie robimy wszystkiego, co możliwe, aby tę wizję oddalić i zaciemnić?

Nasze chrześcijaństwo nabrało charakteru odświętnego i wyraża się w udziale w nabożeństwach w niedziele i święta. Na co dzień w naszych domach gościć może pogaństwo. Zapomnienie o Bogu wyraża się w coraz bardziej pogłębiającym się kryzysie świata.

Wydaje się, że słowa Ojców Kościoła, iż człowiek jest z natury bałwochwalcą, w szczególny sposób spełniają się w naszych czasach. Tworzymy sobie nowe bożki, którymi stają się bogactwo, przyjemności, wypoczynek, wygoda. Nowe bożki zajęły miejsce dawnego panteonu bóstw. Służymy im wiernie każdego dnia, aby raz w tygodniu zapomnieć o nich na jedną lub dwie godziny. W ten sposób zamiast być znakiem jedności stajemy się znakiem egoizmu i podziału. Ten stan fatalnie odbija się na życiu świata.

Chrześcijanin, który powinien być człowiekiem wiary, nadziei i miłości, stał się człowiekiem zaufania do dóbr tego świata i jego radości. Właśnie dlatego potrzebny jest wielki wstrząs, rewolucja naszych sumień. Prawdziwe rewolucje są zawsze rewolucjami ducha. Potrzeba takiej właśnie rewolucji ducha, która zmieni nasze życie i nasze postrzeganie świata, która otworzy nas na innych, gdyż oni są naszymi braćmi i dziećmi tego samego Boga.

Obecnie bowiem zamiast być znakiem jedności często jesteśmy zgorszeniem dla świata. Nasze grzechy budują mur podziału nie tylko między nami i Bogiem, ale także między nami i innymi ludźmi. Człowiek ciągle buduje mur podziału, ale Jezus Chrystus ukrzyżowany właśnie na tym murze, przekształca go w bramę prowadzącą do Jego królestwa, gdyż On sam jest bramą.

Trzeba więc, abyśmy umniejszali się, a wzrastał w nas Jezus Chrystus, nasz Pan i Zbawiciel. Trzeba, abyśmy ukazywali światu Chrystusa, który przekracza wszelki podział i wszelką niechęć. Ukazujmy światu Chrystusa, a nie nasze oblicze grzechu i bałwochwalstwa. Jakże często ukazujemy światu swoje oblicze, a nie oblicze Chrystusa. Oblicze Chrystusa, ociekające krwią, pełne miłości i współczucia, zastępujemy naszym obliczem, dalekim od prawdy Ewangelii.

Dlatego też wraz z upływem czasu uświadamiamy sobie coraz bardziej, że należy się modlić, aby Kościoły „stały się jednym w Twojej ręce”, Boże!

Pozwólmy więc, aby to sam Chrystus kierował naszym życiem i naszymi Kościołami. Pozwólmy Chrystusowi działać, przynajmniej nie przeszkadzajmy łasce Bożej! Otwórzmy się sami na Chrystusa i nie zasłaniajmy innym oblicza Miłości.

Dzisiaj bardziej niż kiedykolwiek w historii potrzebny jest jeden wspólny głos wszystkich chrześcijan w wielu sprawach, nurtujących współczesnego człowieka. Odrzućmy więc nasze wzajemne uprzedzenia i zacznijmy jednym głosem mówić światu o Chrystusie. Zacznijmy też razem czyny miłości, które ożywią śpiących i zadufanych w swoim fałszywym chrześcijaństwie.

W decydującej chwili swego ziemskiego życia Pan Jezus modlił się o jedność: „Aby wszyscy byli jedno”.

Dokładajmy więc wszelkich starań, aby słowa tej modlitwy realizowały się w naszym życiu i naszej działalności.

Panie! Oby wszyscy stali się jednym w Twojej ręce. Amen.
ks. Henryk Paprocki