tłumaczenia
Wykłady o Bogoczłowieczeństwie (1877-1881). Wykład 4
2010-03-26
Negatywna religia – której najlepszym wyrazem jest buddyzm – rozumie absolutną zasadę jako nicość. Zaiste jest ona nicością, gdyż nie jest czymkolwiek, nie jest jakimkolwiek określonym, ograniczonym bytem jako istota wśród innych istot, gdyż jest ponad wszelkim określeniem, jest wolna od wszystkiego. Natomiast wolność od wszelkiego bytu (pozytywna nicość) nie jest pozbawieniem wszelkiego bytu (negatywna nicość). Rzeczywista, pozytywna wolność istoty zakłada władzę, pozytywną siłę lub moc nad tym, od czego ta istota jest wolna. Na przykład, nie można powiedzieć o dziecku, że jest ono wolne od żądz lub też jest ponad żądzami, gdyż jest ono ich po prostu pozbawione (i w tym sensie poniżej ich). Wolnym od żądz można nazwać jedynie tego, kto je ma, ale ma je w swojej władzy, kto nimi rządzi, ale nie jest przez nie rządzony.
W ten sposób Boska zasada, wolna od wszelkiego bytu, od wszystkiego – równocześnie i tym samym jest pozytywną siłą lub mocą wszelkiego bytu, rządzi wszystkim, wszystko jest jej własną treścią i w tym sensie sama Boska zasada jest wszystkim. Wskazuje na to już sama wspólna i konieczna nazwa, którą winniśmy dać Boskiej zasadzie – absolut, gdyż absolutum znaczy, po pierwsze: odcięte, czyli od wszelkich poszczególnych określeń, i pod drugie, doskonałe, czyli wszystkim dysponujące, wszystko w sobie mające. Jest przy tym oczywiste, że oba te znaczenia są ze sobą ściśle powiązane, gdyż jedynie po odcięciu się od wszystkiego można wszystkim dysponować.
Czymże jest owo wszystko, stanowiące pozytywną treść zasady Boskiej? Ona nie może być jedynie zbiorem zjawisk przyrodzonych, gdyż każde z tych zjawisk, a tym samym i wszystkie one razem, stanowią wyłącznie stałe przejście, proces mający jedynie postać bytu, a nie autentyczne istnienie i trwający byt. Jeśli więc nasz świat przyrodzony ze względu na swój czysto względny charakter nie może być autentyczną treścią zasady Boskiej, to taka treść, czyli pozytywne wszystko (całość lub pełnia bytu) może znajdować się jedynie w sferze nadprzyrodzonej, która w przeciwieństwie do świata rzeczowych zjawisk może być określona jako świat idealnych istot, królestwo idei.
Świat idealny stanowi główną treść – i podstawową prawdę – filozofii greckiej w jej centralnym systemie, systemie platonizmu. W celu wyjaśnienia tego systemu powinniśmy przejść (chociaż bardzo pobieżnie) całą drogę myślową, oddzielającą platonizm od współczesnego światopoglądu naukowego. Chociaż między nimi, jak się wydaje, jest nieprzekraczalna otchłań, to będę się starał wykazać nieprzerwaną nić logicznego myślenia, która powinna doprowadzić wszelki konsekwentny rozum do zmysłowego doświadczenia zjawisk ku kontemplacyjnej wierze w idei.
Przede wszystkim powinienem jeszcze raz zatrzymać się na pewnych elementarnych prawdach. Są nam dane zjawiska przyrodzone, stanowiące to, co nazywamy światem zewnętrznym, rzeczowym. Ten świat jako taki (czyli jako zewnętrzny i rzeczowy) jest bezspornie jedynie czymś widzialnym, ale nie jest rzeczywistością. Weźmy jakikolwiek przedmiot materialny – załóżmy, ten stół. Z czego składa się ten przedmiot? Mamy – po pierwsze – określony obraz przestrzenny, figurę lub formę, dalej – określony kolor, następnie określoną płaszczyznę lub formę: wszystko to stanowi jedynie nasze własne odczucia. Kolor tego stołu jest jedynie naszym odczuciem wzrokowym, czyli pewnym oddziaływaniem na nasz zmysł wzroku; kształt stołu składa się z połączenia naszych odczuć wzrokowych i dotykowych, a w końcu nieprzenikalność lub jego materialność jest odczuciem naszego dotyku. Widzimy, dotykamy – wszystko to jest jedynie naszymi odczuciami, naszymi stanami, które mają miejsce w nas samych. Gdyby w nas nie było tych określonych zewnętrznych zmysłów, to materialny przedmiot, ten stół, nie mógłby istnieć takim, jakim istnieje, gdyż wszystkie jego podstawowe cechy wprost zależą od naszych zmysłów. Jest oczywiste, że gdyby nie było zmysłu wzroku, to nie byłoby też i koloru, gdyż kolor jest jedynie wzrokowym odczuciem: gdyby nie było zmysłu dotyku, nie byłoby tego, co nazywamy twardością, gdyż owa twardość jest jedynie odczuciem dotyku. W ten sposób ten zewnętrzny przedmiot, ten stół w tej postaci, w jakim realnie się nam przedstawia, nie jest jakąś samodzielną i niezależną od nas oraz od naszych zmysłów rzeczywistością, a jest jedynie połączeniem naszych stanów zmysłowych, naszych odczuć.
Zwykle uważa się, że gdyby ze świata zniknęły wszystkie istoty zmysłowe, to jednak świat pozostałby takim, jakim jest, we wszystkich różnorodnych swoich formach, ze wszystkimi barwami i dźwiękami. Jest to jednak oczywisty błąd: czym jest dźwięk bez słuchu? – świat i kolor bez wzroku?
Nawet akceptując punkt widzenia panującego naukowego światopoglądu przyrodniczego, to powinniśmy przyznać, że gdyby nie było istot zmysłowych, to świat radykalnie zmieniłby swój charakter. W istocie, według tego światopoglądu dźwięk sam w sobie, czyli niezależnie od słuchu i organów słuchowych, jest jedynie drganiem powietrza. Jest jednak oczywiste, że drganie powietrza samo z siebie jeszcze nie jest tym, co nazywamy dźwiękiem. W tym celu, żeby drganie powietrza stało się dźwiękiem, konieczne jest ucho, na które oddziaływałoby to drganie i wzbudziło w aparacie słuchowym określone zmiany, pojawiające się w organie zmysłowym, którym jest ten aparat jako odczucie dźwięku.
Dokładnie tak samo światło według światopoglądu naukowego jest jedynie drganiem fal eteru. Jednak drganie fal eteru samo z siebie nie jest tym, co nazywamy światłem – jest to jedynie mechaniczny ruch i nic więcej. W tym celu, żeby ten ruch stał się światłem, barwami, musi on podziałać na organ wzroku i wywołał w nim odpowiednie zmiany, wzbudził w danej istocie te odczucia, które są nazywane światłem.
Jeśli jestem niewidomy, to z tego powodu światło nie przestaje istnieć, ale jedynie dlatego, że istnieją inne istoty, które mają odpowiednie odczucia. Gdyby nie było żadnych takich istot, to – oczywiście – nie byłoby światłości jako światłości, byłyby jedynie odpowiadające światłości mechaniczne drgania fal eteru.
Przeto ten świat, który znamy, jest w każdym wypadku zjawiskiem tylko dla nas i w nas, jest naszym wyobrażeniem, i jeśli stawiamy go całkowicie poza nami, jako coś absolutnie samodzielne i od nas niezależne, jest to naturalna iluzja.
Świat jest wyobrażeniem, ale skoro to wyobrażenie nie jest dowolne, gdyż nie możemy według naszych pragnień tworzyć przedmiotów materialnych i je likwidować, gdyż świat materialny ze wszystkimi swoimi zjawiskami narzuca się nam chociaż jego odczuwalne cechy są określane przez nasze zmysły i w tym sensie zależy od nas, to sama jego rzeczywistość, jego istnienie – przeciwnie – od nas nie zależy, a jest nam dana, to będąc w swoich zmysłowych formach naszym wyobrażeniem, powinien mieć jednak jakąś niezależną od nas przyczynę lub istotę.
Jeśli to, co widzimy, jest jedynie naszym wyobrażeniem, to z tego nie wynika, żeby to wyobrażenie nie miało niezależnych od nas przyczyn, których nie widzimy. Obowiązkowy charakter tego przedstawienia powoduje konieczność dopuszczenia tych koniecznych przyczyn. W ten sposób w osnowie zależnych zjawisk można zakładać samodzielną przyczynę, która daje nam pewną względną realność. Jak jednak względna realność tych przedmiotów i zjawisk, różnorodnych i wielorakich, zakłada współdziałanie wielu przyczyn, to także ich istota powinna stanowić pewną wielość, gdyż w przeciwnym wypadku nie mogłaby zawierać wystarczającej podstawy lub przyczyny danych zjawisk.
Dlatego ogólna podstawa w konieczny sposób jest połączeniem mnóstwa elementarnych wiecznych i niezmiennych przyczyn, stanowiących ostateczną osnowę wszelkiej rzeczywistości, z której wszystkie przedmioty, wszystkie zjawiska, każdy realny byt się składa i na których ten realny byt może się rozkładać. Natomiast same te elementy, będąc wiecznymi i niezmiennymi, nie są rozkładalne i nie dzielą się. Te podstawowe elementy nazywamy atomami, czyli niepodzielnymi.
W rzeczywistości istnieją więc samodzielnie niepodzielne elementy, które przez swoje rozliczne połączenia i swoje wielorakie oddziaływania stanowią to, co nazywamy światem realnym. Ten realny świat jest rzeczywiście realny jedynie w swoich elementarnych przyczynach – w atomach, natomiast w swojej konkretnej postaci jest jedynie zjawiskiem, jedynie uwarunkowaną różnorodnością wzajemnie oddziałujących na siebie wyobrażeń, jest jedynie widzialnością.
Jak jednak powinniśmy traktować te podstawowe elementy, same atomy? Wulgarny materializm uważa atomy za nieskończenie małe cząstki materii, ale jest to poważny błąd. Pod pojęciem „materia” rozumiemy coś rozciągłego, twardego lub solidnego, czyli nieprzenikalnego, jednym słowem, coś cielesnego, ale – jak widzieliśmy – wszystko, co cielesne, sprowadza się do naszych odczuć i jest jedynie naszym wyobrażeniem. Rozciągliwość jest połączeniem odczuć wzrokowych i dotykowych, twardość jest odczuciem dotyku, a tym samym rzecz jako coś rozciągłego i twardego, nieprzenikalnego, jest jedynie wyobrażeniem i dlatego również atomy jako elementarne cząstki, jako podstawowe realności, czyli to, co nie jest wyobrażeniem, nie mogą być cząstkami materii. Kiedy dotykam jakikolwiek przedmiot materialny, to jego twardość lub nieprzenikalność jest jedynie moim odczuciem i kombinacja tych odczuć, tworząca cały przedmiot, jest jedynie moim wyobrażeniem, jest we mnie.
Jednak to, co wywołuje we mnie wyobrażenie, czyli to, na skutek czego mam odczucie nieprzenikalności, to, z czym się zderzam, oczywiście nie jest we mnie, jest niezależnie ode mnie, jest samodzielną przyczyną moich odczuć.
W odczuciu nieprzenikalności spotykam pewne przeciwdziałanie, które i wywołuje to odczucie, a tym samym powinienem założyć pewną przeciwdziałającą siłę, i właśnie tej sile przynależy niezależna ode mnie rzeczywistość. Tym samym atomy jako podstawowe lub ostateczne elementy tej rzeczywistości nie są czymś innym, jak elementarnymi siłami.
Przeto atomy są działającymi lub aktywnymi siłami i wszystko, co istnieje, jest wynikiem ich wzajemnego oddziaływania.
Natomiast wzajemne oddziaływanie zakłada nie tylko zdolność działania, ale także zdolność przyjmowania działania innych. Każda siła działająca na inną równocześnie przyjmuje działanie tej innej lub innych sił. W tym celu, żeby działać poza sobą na innych, siła powinna dążyć od siebie, dążyć na zewnątrz. W tym celu, żeby przyjmować inne siły, dana siła powinna dać jej miejsce, przyciągać ją lub stawiać przed sobą. W ten sposób każda podstawowa siła w konieczny sposób wyraża się w dążeniu i w przeciwstawieniu.
W dążeniu otrzymuje ona realność dla innych lub działa na innych, w wyobrażeniu natomiast innych ma dla nich realność, akceptuje działanie innych.
Przeto podstawy realności są dążeniami i przyjmującymi siłami.
Przyjmując działanie innej siły, oddając jej miejsce, pierwsza siła ogranicza siebie samą przez inną siłę, odróżnia się od niej i równocześnie zwraca się – jeśli można tak powiedzieć – ku sobie, zagłębia się w swoją własną rzeczywistość, otrzymuje swoje określenie. Na przykład, kiedy dotykamy lub uderzamy jakiś przedmiot materialny, to – po pierwsze – odczuwamy ten przedmiot, coś innego, zewnętrzną siłę: ona staje się dla nas realną, ale – po drugie – w tymże samym odczuciu my odczuwamy samych siebie, gdyż jest to nasze odczucie, które świadczy o swojej własnej realności jako odczuwającego, stajemy się kimś dla siebie. Mamy w ten sposób siły, które, po pierwsze, działają poza sobą, mają realność dla innego, która – po drugie – otrzymuje działanie tego innego lub dla których ten inny ma realność lub jest wyobrażany, a w końcu ma realność dla siebie, nazywamy to świadomością w szerokim sensie tego słowa. Takie siły są czymś więcej niż siłami – są istotami.
Musimy przeto założyć, że atomy, czyli podstawowe elementy każdej rzeczywistości, są żywymi elementarnymi istotami, lub tym, co od czasów Leibniza nazywamy monadami.
Treścią wszystkiego są więc żywe i działające istoty, wieczne i trwające, które przez swoje wzajemne oddziaływania tworzą całą rzeczywistość, wszystko, co istnieje.
Wzajemne oddziaływanie podstawowych istot lub monad zakłada w nich jakościowe różnice. Jeśli działanie jednej monady na inną jest określone przez jej działanie na inną i na tym dążeniu polega, to istota tego dążenia polega na tym, że inne podstawowe istoty, inne monady, stanowią coś jakościowo innego od pierwszej, coś takiego, co daje pierwszej istocie nową treść, której ona sama nie ma, dopełnia jej byt, gdyż w przeciwnym wypadku, gdyby te dwie podstawowe istoty były absolutnie tożsame, gdyby druga z nich była taka sama, jak pierwsza, to nie byłoby żadnej wystarczającej przyczyny, żadnej podstawy, aby pierwsza dążyła do drugiej. (W celu wyjaśnienia można wskazać na prawo biegunowości, panujące w świecie fizycznym: jedynie przeciwstawne lub różnorodne bieguny przyciągają się wzajemnie, gdyż się wzajemnie dopełniają, są dla siebie wzajemnie konieczne).
Przeto dla wzajemnego oddziaływania podstawowych istot jest konieczne, żeby każda z nich miała swoją własną jakość, na skutek czego jest czymś innym, niż wszystkie pozostałe, na skutek czego staje się przedmiotem dążenia i działania dla wszystkich innych, a ze swej strony może oddziaływać na nich w określony sposób.
Istoty nie tylko oddziałują jedna na drugą, ale oddziałują tak, a nie inaczej, oddziałują w określony sposób.
Jeśli wszystkie zewnętrzne różnice jakościowe, znane nam, należą do świata zjawisk, jeśli są umowne, nie są stałe i przemijające, to jakościowa różnica samych podstawowych istot, wiecznych i niezmiennych, powinna także być wieczna i niezmienna, czyli absolutna.
Ta absolutna jakość podstawowej istoty, która pozwala jej być treścią dla wszystkich innych, a przez to także wszystkie inne mogą być treścią każdego – ta absolutna jakość, określająca wszystkie działania istoty i wszystkie jej percepcje – jest tylko dlatego, że istota nie tylko działa tak, jaką ona jest, ale także percypuje działania innych zgodnie z tym, czym ona sama jest, gdyż absolutna jakość, stanowi własny wewnętrzny, niezmienny charakter tej istoty, czyni ją taką, jaką ona jest lub stanowi jej ideę.
Tym samym podstawowe istoty, stanowiące treść absolutnej zasady, nie są – po pierwsze – jedynie niewidzialnymi jednostkami, atomami, nie są też – po drugie – jedynie żywymi działającymi siłami lub monadami, są one określone przez absolutną jakość istoty lub idei.
W tym celu, żeby wszystko mogło być treścią absolutnej zasady, konieczne jest, żeby to wszystko samo stanowiło określającą treść, czyli konieczne jest, żeby każda jednostka, stanowiąca tę całość, każdy członek tej całości był czymś szczególnym, nie mógłby być zamieniony lub pomieszany z czymś innym, konieczne jest, żeby był on wieczną, trwającą ideą.
Nauka o ideach jako wiecznych i niezmiennych istotach, tkwiących u podstaw wszystkich przemijających istnień i zjawisk oraz stanowiących autentyczną treść absolutnej zasady lub wieczną, niezmienną całość – ta nauka, jak wiadomo, po raz pierwszy została rozwinięta przez filozofię grecką w osobie Platona i stanowi dalszy krok po buddyzmie ku objawieniu zasady Boskiej. Buddyzm powiada: „Dany świat, byt przyrodzony, wszystko co istnieje, nie jest autentycznie istniejącym, jest widmem. A jeśli tak, jeśli to, co jest, nie jest prawdą, a więc prawdą jest to, czego nie ma lub nicość”. Idealizm platoński mówi coś innego: „Jeśli to, co dla nas istnieje bezpośrednio, byt przyrodzony lub świat zjawisk nie jest prawdą, autentycznym istnieniem – w tym platonizm jest zgodny z buddyzmem – to ten byt, ta rzeczywistość może być uznana za nieautentyczną jedynie dlatego, że istnieje inna rzeczywistość, której przynależy charakter prawdy i istotności”. Dana rzeczywistość nie jest autentyczna jedynie w odniesieniu do innej, autentycznej rzeczywistości, lub – innymi słowy – ta przyrodzona rzeczywistość ma swoją prawdę, swoją autentyczną istotę w innym, a jest to idea. Równocześnie, skoro autentyczna, prawdziwa rzeczywistość nie może zawierać w sobie mniej, niż zawiera w sobie rzeczywistość widmowa, to koniecznie należy założyć, że wszystkiemu, co znajduje się w tej ostatniej (czyli widzialnej lub widmowej rzeczywistości) odpowiada coś w autentycznej lub prawdziwej rzeczywistości, innymi słowy, że wszelki byt świata przyrodzonego ma swoją ideę lub swoją autentyczną istotę. W ten sposób ta prawdziwa rzeczywistość nie jest po prostu określana jako idea, a jako idealna całość lub jako świat idei, królestwo idei.
W celu wyjaśnienia, czym jest idea, można wskazać na wewnętrzny charakter osoby człowieka.
Każda osoba ludzka jest przede wszystkim zjawiskiem przyrodzonym, podporządkowanym zewnętrznym warunkom i określanym przez nie w swoich działaniach i percepcji. Ponieważ przejawy tej osoby są określane przez warunki zewnętrzne, ponieważ są podporządkowane prawom zewnętrznej lub mechanicznej przyczynowości, ponieważ cechy tych działań lub przejawów tej osoby, cechy stanowiące to, co nazywa się charakterem empirycznym tej osoby, są jedynie umownymi cechami przyrodzonymi.
Jednak równocześnie z tym każda osoba ludzka ma w sobie coś wyjątkowo szczególnego, całkowicie nie do określenia w sposób zewnętrzny, co nie poddaje się żadnej formule i nie bacząc na to nadaje określony indywidualny charakter wszystkim działaniom i wszystkim percepcjom tej osoby. Ta osobliwość nie jest tylko czymś nieokreślonym, ale zarazem jest czymś niezmiennym: zupełnie nie zależy od zewnętrznych ukierunkowań woli i działań tej osoby, jest niezmienna we wszystkich warunkach, w których może się znaleźć ta osoba. We wszystkich tych warunkach osoba przejawia tę nieokreśloną i nieuchwytną osobliwość, ten swój indywidualny charakter, nakłada swoją pieczęć na wszystkie swoje działania i na każdą swoją percepcję.
W ten sposób wewnętrzny, indywidualny charakter osoby jest czymś absolutnym i to on stanowi właściwą jej istotę, odrębną treść osobową lub szczególną osobową ideę danej istoty, która we wszystkim określa jej istotne znaczenie, rolę, jaką ona odgrywa i wiecznie będzie odgrywać w dramacie świata.
Różnica jakościowa podstawowych istot w konieczny sposób wyraża się w różnicy ich relacji: gdyby wszystkie podstawowe istoty były absolutnie tożsame, wtedy odnosiłyby się wzajemnie do siebie w absolutnie jednakowy sposób. Jeśli natomiast nie są one sobie tożsame, jeśli każda z nich ma swój odrębny charakter lub ideę, to każda z nich powinna odnosić się do wszystkich innych w odrębny sposób, powinna we wszystkim zajmować swoje szczególne określone miejsce i ta relacja każdej istoty do wszystkich innych jest jego obiektywną ideą, stanowiącą pełny przejaw lub zrealizowanie jej wewnętrznej odrębności, bądź subiektywnej idei.
Jak jednak możliwe są relacje między podstawowymi istotami przy ich jakościowych różnicach i odrębności? Oczywiście, są one możliwe jedynie wtedy, gdy – różniąc się między sobą bezpośrednio – one równocześnie są jakoś podobne lub zrównane ze sobą w czymś wspólnym dla nich, przy czym dla istotnych relacji między ideami jest konieczne, żeby to, co jest wspólne, samo było istotnym, czyli byłoby szczególną ideą lub podstawową istotą. W ten sposób istotne relacje między ideami podobne są do formalnego logicznego stosunku między różnymi pojęciami – w jednym i w drugim wypadku jest to relacja większej lub mniejszej wspólnoty. Jeśli idee kilku istot odnoszą się do idei jednej istoty tak, jak pojęcia gatunku do rodzaju, to ostatnia istota ogarnia sobą wszystkie inne, zawiera je w sobie: różniąc się między sobą są one równe w odniesieniu do niej, ona staje się ich wspólnym centrum, w jednakowy sposób uzupełniającym swoją ideą wszystkie inne istoty. Tak ukazuje się złożony organizm istot. Kilka takich organizmów znajduje swoje centrum w innej istocie z jeszcze większą wspólną ideą, stając się w ten sposób częściami lub organami nowego organizmu wyższego porządku, ogarniającego sobą wszystkie niższe organizmy, które się do niego odnoszą. Stopniowo więc wstępując dochodzimy do najbardziej ogólnej idei, która powinna wewnętrznie ogarnąć wszystkie pozostałe. Jest to idea absolutnego dobra, a dokładniej absolutnej dobroci lub miłości. W istocie wszelka idea jest dobrem – dla swojego nosiciela – jego dobrem i jego miłością. Każda istota jest tym, co ona kocha. Jednak jeśli każda odrębna idea jest pewnym szczególnym dobrem i szczególną miłością, to ogólna uniwersalna lub absolutna idea jest absolutnym dobrem i absolutną miłością, czyli jest taką, która w jednakowy sposób zawiera w sobie wszystko i wszystkiemu odpowiada. Absolutna miłość jest właśnie tym idealnym wszystkim, tą integralnością, która stanowi własną treść zasady Boskiej. Pełnia idei nie może być bowiem pomyślana jako ich mechaniczne połączenie, a właśnie jako ich wewnętrzna jedność, którą jest miłość.
Włodzimierz Sołowiow